Odkąd pamiętam, zawsze oglądałem Świat z końskiego grzbietu. Moi rodzice prowadzili stadninę koni, którą mama odziedziczyła po dziadku. Rodzice zawsze żartowali, że zanim zacząłem chodzić, umiałem już utrzymać się na końskim grzbiecie sam. Zanim poszedłem do szkoły to konie i dzieci przychodzące na jazdy, były moimi jedynymi przyjaciółmi. Jeśli spojrzeć na przykład mojej rodziny, to można powiedzieć, że miłość do koni ma się w genach.
Modne akcesoria jeździeckie
Od małego wiedziałem, że moja przyszłość będzie związana z końmi, więc po skończeniu podstawówki wybrałem technikum weterynaryjne. Po uzyskaniu tytułu technika weterynarii planowałem iść na studia, ale wtedy mój tata zachorował i musiałem pomagać mamie w prowadzeniu stadniny. Nie było łatwo, przy koniach jest zawsze dużo pracy, ale kiedy widzi się zdrowe i zadbane zwierzęta, to od razu pojawia się uśmiech na twarzy i wynagradza to wszelkie trudy związane z opieką nad końmi. Z czasem przybywało nam nowych chętnych do nauki jazdy, mogliśmy sobie pozwolić na rozbudowanie stajni, zatrudnienie nowych instruktorów i stajennego. Moja mama przeszła na zasłużoną emeryturę, a ja mogłem sam zarządzać stadniną, z pomocą większego personelu. Oczywiście mama nie potrafiła całkiem zrezygnować z pracy, była tak przyzwyczajona do codziennych obowiązków w stajni, że przyjeżdżała co rano, żeby doglądać koni i przy okazji miała oko na mnie, jak sobie radzę. Dzięki stadninie poznałem też moją żonę Anetę. Oddała swojego konia pod opiekę do mojej stajni, więc często się widywaliśmy. Z powodu kontuzji nie mogła już brać udziału w konkursach jeździeckich, nad czym bardzo ubolewała. Kiedy się zaręczyliśmy, zaproponowałem jej, żeby zaczęła prowadzić sklep ze sprzętem jeździeckim w mojej stadninie. Sam nie miałem za bardzo do tego głowy, ani czasu, żeby się tym zająć, a wiedziałem, że mogę jej zaufać. Aneta stanęła na wysokości zadania. Stworzyła sklep z szeroką gamą produktów, dla początkujących i zaawansowanych jeźdźców. W ofercie oprócz sprzętu ma także modne fraki jeździeckie, buty, kapelusze oraz inną odzież sportową. Byłem z niej naprawdę dumny, że tak dobrze sobie poradziła.
Po kilku latach od otwarcia sklepu, Aneta rozszerzyła działalność o sklep internetowy. Nasze najmłodsze dziecko poszło w zeszłym roku do szkoły i żona stwierdziła chyba, że będzie mieć za dużo wolnego czasu i musi go jakoś spożytkować. Miałem ogromne szczęście, że poznałem tak wyjątkową kobietę, która ma mnóstwo energii i zmysł przedsiębiorczy, a do tego kocha konie równo mocno, jak ja.